Nadszedł ten moment.
Panie poduchy doczekały się swego amigos.
Pan pledziorrro.
Pledziorrro jest ogromny ma 160x200cm.
Kwiatki są ułożone klorami w skośne pasy,
tak chciała Renatka,
przyszła właścicielka pledziorra
i jego poduchowych dziewczynek.
Lenka nie była zadowolona, że pledziorro nie jest jej.
Próbowała mi go podprowadzić z kanapy podczas sesji :D
Chyba będe musiała zrobić kocyk i dla niej.
Cudowny!!! Wcale nie dziwię się Lence, że chciała go "przytulić" :) Ja też taki chcę!! Życia mi cholera nie starczy na wydzierganie wszystkich marzeń :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
P.S. Blog dodaję do obserwowanych!!!
magdor dziękuje za odwiedziny i ciesze się, że Ci się choć troszkę tu spodobało. Rozumiem, że się podobało skoro awansowałam do obserwowanych, to dla mnie zaszczyt :D
OdpowiedzUsuńjeśli chodzi o dzierganie, to pomysłów jest ogrom gorzej z czasem na realizacje.
Teraz będa w moich komentarzach same ochhhhy i ahyyyy :) nie moge sie naogladac tych cudownosci, zestawów kolorystycznych... pieknie. Lece dalej ogladać :))
OdpowiedzUsuń