Udało się. Zaliczyłyśmy ekspresowe wyjście kałużowe. Była szybka decyzja i szybkie ubieranie (przy Fruzi każda sekunda się liczy ;P). Samo kałużnictwo było już bardzo relaksujące.
Mam też najnowsze wieści z Michałem w roli głównej.
Lena wzięła sprawy w swoje ręce.
Wies mamo on wycielał lęce i ja do niego posłam i spytałam go na ucho czy weźmie ze mną ślub, i wiesz... on pokiwał głową, że TAK.
Kochani zaczynam zbierać na wesele
Spoko, dorzucimy się...
OdpowiedzUsuńTo zaczynaj zbierać pieniądze na ślub :) Ale zobacz dziewczyna nie kazała czekać, sama się zainteresowała :D
OdpowiedzUsuń:D
OdpowiedzUsuń:-)
OdpowiedzUsuńMoja Zu co trochę kocha kogo innego , widać nie chce się wiązać na stałe ;-)
A Twoja Lenka od razu ślub :-)
Ciekawe kiedy babcią zostaniesz :-))
Pozdrawiam
Mogę robić za fotografa :D
OdpowiedzUsuńhaha zbieraj, zbieraj. W dzisiejszych czasach to nie byle jaki wydatek ;)
OdpowiedzUsuńPs. Fajne Lenkowe kalochy :)
Bo do szczęścia wystarczy odrobina wody... SUPER! :) Dzieci są cudowne z tymi swoimi "tekstami" - wiem co mówię, mam w domu 2-latkę mówiącę bezustannie :)
OdpowiedzUsuńfajna matka jesteś!!
OdpowiedzUsuń