Ja chciałam odpuścić, ale mr. G się uparł. ŻUR pali co roku odkąd pamięta no i tym razem nie mogło być inaczej. Ciesze się, że czuł się na siłach, miał ochotę, no że po prostu mu się chciało. Myślę, że zrobił to dla Tych dwóch małych kobitek, a nie z własnego przyzwyczajenia, ot cały ON... właśnie za to go uwielbiam.
EDIT
Palenie ogniska w ostatnią środę przed Wielkanocą towarzyszyło mi od zawsze. Z klasa z podstawówki już 3 dni wcześniej szykowaliśmy ogromne ognicho na ŻUR, bo im większe tym lepsze. O tradycji palenia żuru słów kilka
Palenie żuru to obrzęd, dzięki któremu pozbywano się wszystkiego, co złe. - Zbierano pakuły i inne śmieci związane ze starym rokiem - bo z wiosną rozpoczyna się nowy rok rolny i rodzi się nowe życie. Potem nawlekano to na miotły lub wicie wierzbowe, podpalano i biegano po polach – powiedział Bogdan Jasiński, etnograf z Muzeum Wsi Opolskiej w Opolu-Bierkowicach.
Fajnie widzieć rodzinkę w komplecie i w zdrowiu:)młodsza córa to czysty tata:)
OdpowiedzUsuńco do młodej to zdania są podzielone :)
UsuńNigdy w życiu nie słyszałam o tej tradycji.. bardzo ciekawe.
OdpowiedzUsuńto tradycja ściśle regionalna. choć ostatnio dowiedziałam się, że coś podobnego robi się również w Irlandii
Usuńciekawa tradycja...
OdpowiedzUsuńja fanka pieczonych kiełbasek ją uwielbiam.
UsuńFajny macie ten zwyczaj...noo...
OdpowiedzUsuńMasz prawdziwy skarb:))))
oj mam :)
UsuńFajnie, że kultywujecie zwyczaj palenia żuru:)
OdpowiedzUsuńszkoda że w tym roku było tak zimno :(
UsuńPierwszy raz słyszę o paleniu żuru.
OdpowiedzUsuńNapisz coś więcej:)
dopisałam co nieco na ten temat w poście
UsuńJak ja dawno nie piekłam kiełbasek... ;) Aż mam ochotę takie małe ognisko zrobić ^^
OdpowiedzUsuńtak kiełbaska z ognich to jest to :)
Usuńnigdy o tym nie słyszałam, to jakaś tylko Wasza tradycja? :))) dobrze, że sił mu nie brak, zdrówka!:))
OdpowiedzUsuńja też się cieszę, że sił mu nie brak.
Usuńpalenie żuru to tradycja w moim regionie.
dopisałam trochę o tym w poście
nio dziś Lena z zaciekawieniem oglądała post o żurze z zeszłego roku, ile było radochy
OdpowiedzUsuńBardzo fajna tradycja. Sama uwielbiam ogniska, a dla dzieciaków to już w ogóle raj upiec kiełbachę w ogniu =P
OdpowiedzUsuńnajwiększy dramat jest gdy kiełbacha do ogniska wpadnie
Usuńnic dziwnego, kto by chciał spaloną kiełbaskę =P
UsuńJak pięknie, świetne są takie tradycje:)
OdpowiedzUsuńO! pierwsze słyszę! ale fajnie :) mój Nieślubny uwielbia ogniska i pewnie też nie miałby nic przeciwko niemu nawet w taka pogodę.
OdpowiedzUsuńZdrówka dla mr. G :)
Nie znałam tej tradycji :)
OdpowiedzUsuńA jaka różnica - w zeszłym roku Lena w samej bluzeczce - tu kurtki zimowe i czapy.
Ale i tak nie macie śniegu - nie to co u mnie...
No właśnie :-) Bo już od rana zastanawiałam się co to ten ŻUR? :-) Nie słyszam o tej tradycji, ale to piękne, że ją kultywujecie :-)
OdpowiedzUsuńpalenie zuru wspaniala Wasza tradycja:P
OdpowiedzUsuńfajna sprawa i te kilbachy mniam mniam..............
Wspaniały tata jednym słowem :)
OdpowiedzUsuńO widzisz,pierwszy raz o tym słyszę :)
Ciekawa tradycja.
OdpowiedzUsuńWesołych Świąt rodzinko:)
bardzo fajna tradycja :-) u nas pełno śniegu także ogniska nie ma jak rozpalić a szkoda bo uwielbiam :-)
OdpowiedzUsuń