Lena powraca. Zdrowieje, znów wszędzie jej pełno. Najdziwniejsze jest to, że je za troje. Na kolacje zjadła całą bułkę z pasztetem i obowiązkowym ogórkiem oprószonym solą. Normalnie pochłaniała jedynie dwie bułeczkowe kromeczki.
Kika nadal pozostaje wierną fanką kakałka. To taki jej poranny rytuał. Przedłużenie porannego leniuchowania.
Wspólnie przygotowany deser smakuje najlepiej. To apple crumble wyszło nam obłędne.
fajnie ze zdrowieje :) crumble pychota
OdpowiedzUsuńone są obłędne.
OdpowiedzUsuń