środa, 31 lipca 2013

no i masz...

Wymiękłam, a dokładniej nie ja tylko moje plecy. Mój zniszczony kręgosłup wyje, a ja razem z nim. Ciągle miałam nadzieję, że już mnie ten ból nie dopadnie, niestety :(
Mam już dość



ps. czy ktoś zna dobrego speca od terapii manualnej na opolszczyźnie???

wtorek, 30 lipca 2013

żyjecie?

Żyjecie? My ledwo, ale dajemy radę. 
 Mieliśmy na działce niespodziewanego gościa, który pobył chwile ...


 a potem odleciał do swoich kumpli, którzy czekali na niego na naszym działkowym płocie.


 Były też małe debiuty, na dumchańcach
 i na pierwszym prawdziwym koncercie.
 Dziewczyny w 7 niebie,
 że mają takiego wysokiego i silnego tatę.
Ratujemy się tonami lodów, 
a od wczoraj prawie mieszkamy na basenie miejskim

piątek, 26 lipca 2013

lubię

Lubię ładne zapachy. Po męczącym dniu, pachnąca kąpiel, mmm poezja. Jednak przeważnie czasu na kąpiel nie ma, więc staram się przynajmniej z pięknego i kojącego me zmysły zapachu nie rezygnować. Chciałam się z Wami podzielić moim odkryciem, żelami pod prysznic. Dostępne są chyba w 5 czy 6 zapachach, jednak mnie na kolana powaliły dwa.
Pierwszy żel o  BLOSSOM  idealnie nadający się na wiosnę i lato jest słodki i delikatny, taki do schrupania. Bardzo długo się utrzymuje :)
Drugi, SAFARI jest dużo bardziej ciężki, nieco orientalny, kojarzy mi się ze złotem i przepychem. Świetnie sprawdzi się jesienią i zimą.
Jestem od nich uzależniona, a szczególnie od tego pierwszego, a czemu o tym pisze? Piszę, bo pojawiły się one znów w naszej poczciwej B. w uroczej cenie 9,99 PLN.
Uwielbiam takie przyjemności w takiej cenie :))))
Tymczasem weekend czas zacząć

czwartek, 25 lipca 2013

lubię

Podoba mi się jej głos, kolor włosów tez ma fajny, może by się tak na rudo zrobić?? co myślicie?

dobrego czwartku 

środa, 24 lipca 2013

ziołowe ziemniaczki

Dziś będzie kulinarnie. Musze wspomnieć o ziołowych ziemniaczkach, które są naszym ostatnim odkryciem. Lena widząc w jedzeniu koperek, szczypiorek, pietruszkę, etc. odmawiała jedzenia. Przełomem okazały się ziołowe ziemniaczki, zapewne pomógł fakt samodzielnego zrywania do nich ziółek, które rosną na naszym balkonie. Teraz Lena widząc zwykłe ziemniaczki strzela focha i żąda ziołowych  :)


ZIOŁOWE ZIEMNIACZKI
k
  ● ugotowane ziemniaki
  ● odrobina masła
  ● ulubione zioła (u nas bazylia oregano, szczypiorek i dużo koperku)

Ugotowane ziemniaki rozdrabniamy widelcem, dodajemy masło, przykrywamy pokrywką, aby masło się rozpuściło. Gdy masło się rozpuści mieszamy i dodajemy pokrojone wcześniej zioła, mieszamy.
Ot cała filozofia, a smak obłędny.

U nas ostatnio z jajkiem, ale świetnie pasują do kurczaka czy ryby.


ps. poratujecie? moje ziółka coś zżera i nie wiem co :( 
macie jakieś pomysły jak temu zaradzić?

wtorek, 23 lipca 2013

magiczna rzecz

Matko, ależ jam ostatnimi czasy płodna, no ale cóż skoro tyle się dzieje. Tyle chwil chciałabym zapamiętać jak najdłużej. Ten blog pomaga mi w tym. Lubię go, a Wy ;P
Kinga mnie rozbraja i to nie tylko swym uśmiechem, minami i monologami, ale swoim uporem. Otóż od dawna ma ona swój ukochany kocyk (niestety nie padło na ten wydziergany prze matulę). Z uporem maniaka chodzi z tym pełnowymiarowym kocem po mieszkaniu, najchętniej by się z nim kąpała. Nie ważne czy jest 20 stopni czy 35 kocyk musi być. 
Jak widzicie na balkon też go zabiera. Przechodzimy przez ten proces pierwszy raz, bo Lena nie miała tej ukochanej rzeczy.Wasze dzieci maja albo miały jakiś taki MAGICZNY przedmiot? 
Kika coraz bardziej kocha się w biżuterii, najbardziej lubi bransoletki. Czasem zakłada ich całą masę od nadgarstka to łokcia, a czasem jedną wybraną z wielu
 Właśnie taka lubię ja najbardziej z tym CZYMŚ w oczach

poniedziałek, 22 lipca 2013

KISALAGA

Niedaleko nas jest zbiornik wodny GOLD, potocznie mówią na niego KISA Jako mała dziewczynka wybierałam się tam z mama na wodne harce i używałam pełnej nazwy KISALAGA. Nie mam pojęcia czy to słowo coś oznacza ale nadal bardzo mi się podoba :)
Długo nas tam nie było, za długo.Wybraliśmy się więc na wycieczkę rowerową z pannicami.
Z tego wszystkiego zapomnieliśmy o tym, że są tam łabędzie i nie zabraliśmy dla nic prowiantu, w torbie znalazły się tylko jakieś herbatniki...
Na szczęście wystarczyły aby zaprosić gości na ucztę. Ptaki są ufne, ale mają swoje zasady. Tata zawsze wychodzi najbliżej człowieka i profilaktycznie prycha co jakiś czas.
 Kinga strasznie się tego przeraziła, ale była tak zafascynowana, że wczepiona w mr. G dalej obserowała
Lena niczym rasowa starsza siostra stała twardo, ale chyba dlatego że ja przymurowało ;P
Zjadły co było, o i w drogę
Odpoczynek po tych emocjach w pełni się należy.
Lena znalazła skarb w postaci łabędziego pióra, ależ była z siebie dumna.

Gdy łabędzi odpłynęły sobie już daleko dziewczyny z miłą chęcią zamoczyły stopki i nie tylko*. Puszczały z tata kaczki i wypatrywały małych rybek
Fajnie było wrócić w to miejsce. Swoją drogą czy Wam tez się to zdarza, że zapominacie o jakimś fajnym miejscu niedaleko, a potem odkrywacie je na nowo?




* Kinga tak intensywnie wykopywała kamienie do puszczania kaczek, że musiała kucnąć ze zmęczenia mocząc całą pupę, ale miała zdziwiona minę

niedziela, 21 lipca 2013

pomagacie?

Po kilku dniach spędzonych nad pledem z poprzedniego posta powróciłam do blogowego świata i zobaczyłam akcje zbierania pieniążków dla Szymonka, w którą zaangażowały się blogowe mamy. Postanowiłam pomóc i ja, no bo zdrowie to coś najważniejszego, a strach zdrowi i życie osoby bliskiej naszemu sercu to coś czego nie życzę największemu wrogowi. Wzięłam się więc do roboty i co sił w rękach naplątałam koszyk, który wędruje na aukcje dla Szymonka.
Szymek traci wzrok. Ma prawie 2 latka i nic wcześniej nie wskazywało na to, że może nie widzieć. Jedynym ratunkiem na uratowanie oczka jest bardzo droga chemioterapia w Londynie, to właśnie na nią zbieramy. Chcecie pomóc, to licytujcie lub wpłacajcie na jednorożca, nawet 2 zł to piękny gest. Pokażmy Szymkowi, że jesteśmy z nim

Wymiary koszyka to średnica ok.16 cm, wysokość ok.13cm.
zastosowanie: dowolne :))
Zaczynamy od 20zł.
aukcja trwa do piątku (26.07) do 23:59

sobota, 20 lipca 2013

niezwykły pled

Dziś we wczesnych godzinach rannych zakończyłam prace nad tym ekspresowym zamówieniem. 
Powstał pled, ale nie tak całkiem zwykły, z resztą na pewno jeszcze o nim usłyszycie...
Wszystkim, którzy kibicowali i trzymali kciuki ogromniaste dziękuje :))))

poniedziałek, 15 lipca 2013

stare ale jare

Deszczowe przerywniki od upałów są potrzebne (choćby na wyleczenie spalonych plecków).
Gdy pada nie trzeba się nudzić, można robić to na co szkoda czasu gdy nastają słoneczne dni i większość czasu spędza się na świeżym powietrzu. Po dużej ilości tych słonecznych dnie człowiek zaczyna tęsknić za najprostszymi zabawi, więc nie kombinujemy nic na siłę tylko sięgamy po najprostsze rozwiązania,stare ale jare :) i tak gramy w piotrusia i milon500sto900 jego interpretacji wymyślanych  przez Leonitę
Układamy puzzle, robią się z tego całe seanse, bo oczywiście nie kończy się na jednych tylko idą na tapetę wszystkie po kolei i te małe, i te duże.
Coraz częściej zasiadamy też do nowej Lenkowej miłości, UNO  znacie?
Lenka dzielnie znosi pochmurne dni, niestety o młodszej siostrze nie można tego powiedzieć.
Śmieje się, że to dziecko buszu, ona nie może żyć bez wyjścia. Ledwo wstanie z łóżka to odrazu zgarnia z przedpokoju swoje buty i chce je zakładać. Przychodzi do mnie i uparcie tłumaczy, że MUSIMY wyjść, gdy jej plan nie wypala jest zrozpaczona, żal mi jej. 
Zaczynam się zastanawiać jak my przetrwamy jesień i zimę... Kika to się krótkim wyjściem nie zadowoli. Jak już wracamy z wojaży i jesteśmy przy naszej klatce to kombinuje jak może, żeby choć jeszcze chwilę dłużej zostać na powietrzu. Przeważnie ładuje się na ławkę rozsiada się i udaje ogromnie zmęczoną, tak zmęczoną że po prostu nie ma szans żeby mogła wejść po schodach do domu. Po dłuższych pertraktacjach i zapewnieniach o pysznym am w domku udaje się ją przekonać, ale przychodzi nam to coraz trudniej...

piątek, 12 lipca 2013

"Tymoteusz wśród ptaków"

Zaliczyliśmy kolejne przedstawienie, tym razem był to "Tymoteusz wśród ptaków". Spektakl był świetny, no a lalki cudowne. Najbardziej mnie powaliła długonoga kura
Lena mimo wielkich chęci nie podeszła do lal po przedstawieniu, Kinia nie mogła sobie odmówić.Władowała się na scenę ekspresem i biegała od lalki do lalki pokazywała ich oczy i uczy, oczywiści uprzednio się z nimi witając przez podanie ręki (kulturka musi być ;P) wszędzie było jej pełno zdążyłam cyknąć o tyle...
Kinuśkowe ucho i kawałek misiowego taty. Panna zadowolona, bogatsza o pożyczoną torebkę, można wracać do domu.

czwartek, 11 lipca 2013

w Marysiowie

O pierwszej części ekwipunku dla Mani pisałam tu, dziś kolejny element
w całej krasie możecie podziwiać go w Marysiowie.

środa, 10 lipca 2013

głębina

Rodzinka w komplecie, do tego słońce, woda, piasek... czy czegoś jeszcze potrzeba do szczęścia? 
Nam nie :P
Wybraliśmy się wczoraj na cały dzionek na wodowanie na  głębinie tak nazywa to miejsce Lenuśka.
Było bardzo wesoło i przyjemnie, dla niektórych nieco leniwie...
Jedna rzecz mnie zastanawia. Na całej plaży byliśmy jedynymi dorosłymi bawiącymi się w piasku. Wszyscy dorośli, którzy przechodzili mówili do prowadzonych dzieci: patrz jaki ładny zamek. Czy zabawa z dzieckiem w  piasku jest czymś wstydliwym, czy hańbiącym? Dlaczego my byliśmy jedyni??? Nie umiem tego zrozumieć.
 Lena niczym "baywatch"
Brzeg należał do Kingi miała tam tyle pilnych prac, była bardzo niezadowolona że nie wychodzą jej babki, niestety ten mega mokry piach który ładowała po prostu się zasysał i nie chciał "wychodzić" z wiaderka.
 Ostatecznie jednak Kinia dała się ponieść fali
Dziś mr. G ma niestety popołudniowa zmianę, zostały  mi wspomnienia i czerwone plery