niedziela, 31 marca 2013

wesołych

Moi drodzy życzę Wam odlotowych świąt.
Nasze są odjechane na maxa. Od rana mam za oknem taki widok
i ciągle sypie.... Lena już organizuje wyprawę na sanki :)


sobota, 30 marca 2013

praca wre

Ostatnie wydarzenia zmieniły mnie. 
Teraz inaczej patrzę na świat. 
W tym roku przygotowując się do świąt robimy tylko to co lubimy, a nie to co TRZEBA zrobić. Bez zadęcia, przymusu i pośpiechu. Ma być miło przyjemnie i rodzinnie. Po prostu cieszymy się wspólnie spędzanym czasem

środa, 27 marca 2013

ŻUR + EDIT

To dziś mamy ostatnią środę przed Wielkanocą. Tradycyjnie paliliśmy ŻUR. W zeszłym roku było tak. W tym roku z oczywistego powodu było dużo skromniej.
Ja chciałam odpuścić, ale mr. G się uparł. ŻUR pali co roku odkąd pamięta no i tym razem nie mogło być inaczej. Ciesze się, że czuł się na siłach, miał ochotę, no że po prostu mu się chciało. Myślę, że zrobił to dla Tych dwóch małych kobitek, a nie z własnego przyzwyczajenia, ot cały ON... właśnie za to go uwielbiam.

EDIT
Palenie ogniska w ostatnią środę przed Wielkanocą towarzyszyło mi od zawsze. Z klasa z podstawówki już 3 dni wcześniej szykowaliśmy ogromne ognicho na ŻUR, bo im większe tym lepsze. O tradycji palenia żuru słów kilka

Palenie żuru to obrzęd, dzięki któremu pozbywano się wszystkiego, co złe. - Zbierano pakuły i inne śmieci związane ze starym rokiem - bo z wiosną rozpoczyna się nowy rok rolny i rodzi się nowe życie. Potem nawlekano to na miotły lub wicie wierzbowe, podpalano i biegano po polach – powiedział Bogdan Jasiński, etnograf z Muzeum Wsi Opolskiej w Opolu-Bierkowicach. 


poniedziałek, 25 marca 2013

już wiem

Ostatnie 1,5 dnia to najgorsze chwile mojego życia.
Już wiem, że operacja kręgosłupa mr. G odbyła się bez komplikacji.
Jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem to już jutro do mnie wróci, tak jak obiecał.
Powoli ogarnia mnie spokój...


piątek, 22 marca 2013

zlot


Siedzę sobie z winkiem coś tam motam, a moje myśli wciąż uciekają do poprzedniego weekendu. Cóż to był za weekend....
Wyruszyłam w miasto :P aż wstyd się przyznać bo to było moje pierwsze wieczorne wyście od 3 lat, sama byłam w szoku, że to aż tyle czasu minęło.
Poszłyśmy z kumpelą grzecznie i skromnie do pizzerii na piwko ze spritem, siedzimy, paplamy. Nagle weszły jeszcze dwie znajome, oczywiście zapraszamy do nas, kolejne piwko :P Uznałyśmy, że czas zmienić lokal, na bardziej barowy, kolejne piwko. Tam dołączyła jeszcze jedna kumpela z dawnych czasów i  kolejne piwko :P generalnie zrobił się mega odjechany babski wieczór, bo koleżanek spokojnych to ja nie posiadam. 
Doszłyśmy do wniosku, że tak świetnie rozpoczętego wieczoru, a dokładniej to już nocy nie można zmarnować i przeniosłyśmy się do lokalu z disco błysko. Kolejne piwko i parkiet był nasz. 5 kobiet naprawdę ma potencjał. DJ nawet nie protestował puszczał to o co prosiłyśmy, a my szalałyśmy na parkiecie, na którym nagle zaczęło się robić ciasno.... nie wiem skąd tam się nagle tylu facetów wzięło. Godzina 3 rano koniec imprezki, a nam było mało. Przeniosłyśmy się więc do mieszkania jednej z kumpelek. Mina jej "niemęża" polewającego nam whisky o 3:30 była urocza. On chyba się zastawiał czy mu się śni czy faktycznie ma w domu zlot czarownic. 
Do domu dotarłam o 5 rano w mega dobrym nastroju, w sumie sama nie wiem skąd miałam siłę, bo to było już 24h bez snu. Wchodząc do mieszkanie natknęłam się na mr. G, który to generalnie myślał, że wrócę do domu o 22 z podkulonym ogonem, a tu taki SUPRISE.
Już sobie z dziewczynami obiecałyśmy powtórkę z rozrywki, taki mega odlot działa cuda. Dopiero teraz wiem jak bardzo mi tego brakowało

niedziela, 17 marca 2013

między sznurkami

Między sznurki wkradła się włóczka, tak dla odmiany. No i powstał on
Multicolorowy ogromny granny square, ma ok 135x135cm idealny na okrycie się w nadal w chłodne wieczory.


ps. pledzik do nabycia w szopie

piątek, 15 marca 2013

miszung

Pełen sukces. Cały tydzień w przedszkolu zaliczony. Lena nawet jutro chciała iść :D Była bardzo zawiedziona, że jutro jest sobota i przedszkole jest zamknięte. W końcu dała się przekonać, że w domku z nami też jest fajnie.
Niby zwykłe popołudnie. Żadnych specjalnych planów i atrakcji, a mimo to jest u nas totalny miszung najróżniejszych emocji. Istne szaleństwo. 
Aparat kochają obie i obie domagają się pokazywania zdjęć natychmiast. Kinga czasem płacze, że chce zobaczyć zdjęcie jeszcze zanim je zrobię.
 Szybka gimnastyka młodszej.
  Szybki foch starszej
 by po chwili znów grać w jednej drużynie i bawić się w tulngitkowe łaskotki
Kinia chce mieć wszystko co Lena. Lena ma kucyk więc Kinula nie odpuści. Jak już powstał ten zacny czub to co chwila chodziła się oglądać w lustrze, żeby zobaczyć czy jeszcze jest na jej głowie ten sterczący pędzelek.
i to jej wieczne poszukiwanie miejscówek, hyhyhyhyhyhy On ten tyłeczek wszędzie wciśnie.
To tylko mały kawałeczek naszej szalonej codzienności...
Ciągle na najwyższych obrotach, popadając ze skrajności w skrajność.
Po całym tygodniu czuje się zmęczona, ale mimo to nie zamieniałabym się z nikim.



wtorek, 12 marca 2013

najprostsze ciasto świata

Drugi dzień w przedszkolu zaliczony. Nasz kryzys przedszkolny odszedł w niepamięć. Lena śmiga do przedszkola bardzo chętnie. Mimo to energia ją rozpiera, pogoda beznadziejna szaro, buro, trzeba było jakoś ratować sytuację. W takich chwilach najlepsze jest domowe ciacho. Ja po prostu ubóstwiam zapach ciasta. Swoją drogą ciekawe czemu nikt jeszcze nie wymyślił odświeżaczy powietrza albo świeczek o tym zapachu???
Przepis wybrała Lena ze swojej książki kucharskiej.
Bardzo lubi ją przeglądać i wybierać co zrobimy na deser, tym razem padło na ten przepis.
Czym prędzej wzięliśmy się do roboty.
Zrobiliśmy wersje z jabłkami. Jedliśmy jeszcze ciepłe :P
Robiło się szybko i przyjemnie. Polecam na ekspresową poprawę nastroju :)

niedziela, 10 marca 2013

lubię...

Moim ulubionym  żarełkiem śniadankowym jest jajko, koniecznie miękko. Miłość do niego przyszła z czasem  kiedyś szczerze tak przyrządzonego jaja nienawidziłam. Takie śniadanie zawsze mnie cieszy, ponieważ zapowiada powolny, nieśpieszny dzień rodzinny, a takie dni uwielbiam ponad wszystko.
Lubicie jajo na miękko? 
Może macie całkiem inny śniadankowy hit? 
Jestem ciekawa Waszych upodobań, może się nimi podzielicie?

piątek, 8 marca 2013

aaaaaaaaaa oszalałam

no w głowie mi się chyba poprzewracało :P


ps. przy zakupach na dzisiejszej wyprzedaży (08.03) wysyłka gratis nie obowiązuje.

czwartek, 7 marca 2013

15 miesięcy Kinuliny




KINGA:
1. Im wyżej się wdrapie tym bardziej jest z siebie zadowolona.
2. Jest niezwykle dumna gdy dorwie któryś z zakazanych pilotów i może z nim pospacerować po pokoju.
3. Uwielbia słone paluszki.
4. Taniec to jej żywioł. Otwiera szafkę i tak długo majstruje przy wieży, aż puści jakaś muzykę. Wtedy z satysfakcja zamyka. 
    drzwiczki i zaczyna się bujać w rytm muzyki.
5. Nie lubi chodzić po śniegu.
6. Namiętne majstruje przy pokrętłach z kuchenki, czym przyprawia mnie o zawroty głowy.
7. Już nie zjada wszystkiego, stała się większym smakoszem.
8. Chodzenie na boska sprawia jej dużo frajdy.
9. Nadal namiętnie wisi na umywalce rąbiąc w kran by poleciała choć odrobina wody.
10. Każdego dnia najwięcej czasu spędza przy książkach.
11. Lubi klocki lego duplo, najbardziej ja w nich fascynuje przypinanie dziewczynki na słonia. Bardzo stara się być potrzebna 
      przy produkcji jakiejś budowli z przejęciem podaje klocki.
12.  Bardzo chętnie patrzy na świat opierając o podłoże 4 kończyny i głowę.
13. Nadal kradnie skarpetki z szuflady i roznosi po całym mieszkaniu.
14. Jest strasznie szczęśliwa gdy starsza siostra poczęstuje ją soczkiem z kartoniku, ech to picie przez słomkę uzależnia :P
15. Gdy tylko słyszy brzęk kluczy w drzwiach rzuca wszystko i leci witać mr. G krzycząc po drodze dej dej (daddy- tatuś)

wtorek, 5 marca 2013

wyruszyliśmy

Korzystając z wczorajszego słonka wyruszyliśmy w teren.
 Celem naszej wyprawy była nasz działka.
 Kinula opanowywała piłki
Spotkanie z ziemią też zaliczyła i to nie jedno. Nasza działka to nie jednak nie jest równy trawniczek.
Nie myślcie sobie, że wybraliśmy się na próżno. Sezon działkowy uznaje za otwarty.
 Po wyprawie Lenka, wyglądała jak bagienka pospolita.
Czuje się niczym niedźwiedź wyrwany z zimowego letargu. Nareszcie czuję, że żyje. Zima w tym roku jakoś strasznie mnie przytłoczyła. Cieszę się ogromnie, że pogoda się robi fajniejsza i czeka nas coraz więcej takich wypadów.

poniedziałek, 4 marca 2013

JEST

Jest. Jest i u mnie słonko :D
Dziś od samego rana świeci  jak szalone. Niebo niebieściutkie. Taki power mam że hej, tralalalalala. 
No obłęd. Jak mi dziś fajnie. Czuje, że mogę wszytko. Uwielbiam ten stan.
Od jakiegoś czasu mamy stały poranny punkt programu. Lena sama sie od niego upomina.
Dziś zmajstrowany w promieniach słonka :)
Jej marzeniem jest mieć taki długi kucyk, żeby obijał się o plecy jak Victorii z przedszkola.

sobota, 2 marca 2013

porankowo

Do niedawna budził mnie rano płacz głodnej Kinuli. Teraz jest inaczej budzą mnie głośne piski, wołanie bał bał. To Kinga ledwo otworzy oczęta woła Bazyla.
Panny zdrowieją, świrują od samego rana. Nawet śniadania człowiek spokojnie przygotować nie może.
Tańce połamańce, szaleńcze pozy, trudno się dowiedzieć co starsza chce spożyć na śniadanko, Młodsza wchłania wszystko. Oczywiście zdąży się wszystkim podzielić z Bazylem. On nie jest gorszy, też się z nią dzieli i to mnie bardziej przeraża. Te ich wspólne biesiady przy psich michach, no nie do okiełznania po prostu.
 Uwielbiam te nasze energetyczne poranki, tylko czemu to wskoczenie na obroty jest takie trudne? Przynajmniej dla mnie, bo dla nich to żaden problem.
Może słonko by pomogło. Czytałam, że słoneczko Was odwiedziło i ja też tak chceeeee